Motto: Wątpliwości interpretuje się na korzyść oskarżonego.
Pewnego uroczego dnia Perego Eksa oskarżono o absolutną niemożność dokonania czegokolwiek. Zważywszy ogrom postawionego mu zarzutu, mentator niezwłocznie zabrał się do dzieła.
Najpierw udał się do Egiptu, gdzie był łaskaw zatrzymać się w cieniu
piramidy faraona Cheopsa.
– Równie dobrze mogłaby stać po drugiej stronie Nilu – oświadczył
zebranym dziennikarzom i nie rozwijając dalej tej słusznej myśli, naparł
na piramidę całą masą ciała.
Obecni wstrzymali oddech. Pery Eks cofnął się dla nabrania rozpędu i pochyliwszy nisko głowę, natarł raz jeszcze. Niestety, jakoś mu nie wyszło, ale...
Eksperci zmierzyli wielkość przesunięcia.
– Różnica w położeniu piramidy leży w granicach błędu pomiaru –
usłyszał. – Mamy wątpliwości, bo niewykluczone, że jednak odrobinę...
może nie, a może kawalątek...
– No właśnie!!!
Tłumy wiwatowały przeciągle. Na prośbę o bis mentator pochylił się w niskim ukłonie.
W południe był już w Pizie.
– Samolot do Paryża mam dopiero za kwadrans – zwrócił się do burmistrza
miasta. – Jak tam, krzywa jeszcze...?
– A no...
– Nie szkodzi. Zaraz wyprostujemy troszkę.
I Pery Eks prosto z marszu natarł na wieżę z całym nagromadzonym podczas
podróży impetem, aż przy zwarciu coś w nim jęknęło. Ani drgnęła, ale...
– Nie mamy tak dokładnych przyrządów pomiarowych, aby uchwycić różnicę –
orzekli z zakłopotaniem eksperci. – Jednak na oko... coś jakby
ociupinkę... Nie, stanowczo nie! Chociaż to nic pewnego...
– No właśnie!!!
Tłumy wiwatowały przeciągle. Na prośbę o bis mentator pochylił się w niskim ukłonie.
W Paryżu, wyszedłszy z samolotu, Pery Eks zawołał gromkim głosem:
– Podajcie mi linę!
Podali mu. Jeden jej koniec przytwierdzony był do wierzchołka wieży
Eiffla. Mentator zaparł się nogami i z nieludzkim wysiłkiem szarpnął za
drugi koniec liny. Zgrzał się na próżno, ale...
– Kiedy nie będziemy mieli nic lepszego do roboty, wówczas zmierzymy, co
trzeba, aby stwierdzić brak odchylenia od pionu – obiecali po chwili
krótkiego wahania eksperci. – Na razie jednak nie mamy żadnych podstaw
do wykluczenia...
– No właśnie!!!
Tłumy wiwatowały przeciągle. Na prośbę o bis mentator pochylił się w niskim ukłonie.
W Buenos Aires mentator przygotował sobie kilka ciepłych słów, z którymi
zwrócił się do narodu.
– Niedobrze wam?
– Oj, jak nam niedobrze!
Pery Eks sprężystym krokiem udał się do gabinetu prezydenta. Tam, kryjąc
się za stosem olbrzymich trudności, wypalił z rewolweru prosto w pierś
okrutnego męża stanu. Daremnie. Kula trafiła w płot, ale... był to płot
okalający siedzibę tyrana. Pocisk wywiercił w nim małą dziurkę, przez
którą przeleciał wiatr historii. Reszty dokonał przeciwnik prezydenta i
naród.
– Lepiej wam teraz? – zapytał Pery Eks, dla porządku raczej niż z
konieczności.
– Może i lepiej. Nie mamy takich dokładnych przyrządów, żeby się o tym od
razu przekonać, ale za to już teraz mamy bardzo poważne wątpliwości...
– No właśnie!!!
Tłumy wiwatowały przeciągle. Na prośbę o bis mentator pochylił się w niskim ukłonie.